Ohayō!

Japonia jest krajem równie tajemniczym, co fascynującym. Tymczasem każdy, kto rozpoczyna swoją przygodę z mangą czy anime, często od przypadkowo wybranego tytułu, zostaje rzucony od razu na głęboką wodę, gubiąc się wśród japońskiego sposobu myślenia i postrzegania rzeczywistości. Doświadczyłam tego na własnej skórze i przyznam, że z radością przyjmowałam każdą pomoc od kogoś bardziej doświadczonego. Ten blog powstał z myślą o takich osobach, jak ja kiedyś, stawiających swe pierwsze kroki w bardzo różnorodnym świecie m&a. Postaram się przybliżyć Wam kulturę Japonii, i przynajmniej niektóre z tych, tak odmiennych od naszych, zwyczajów. Oczywiście, ja też wciąż się uczę nowych rzeczy, więc za wszelkie uwagi, komentarze czy propozycje tematów będę bardzo wdzięczna :)

Mirāju-chan

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Chanoyu

Jednym z najbardziej urzekających zwyczajów kultury japońskiej, przynajmniej w moim odczuciu, jest picie herbaty. Ale nie, nie można nazywać tego rytuału tak prozaicznie, jak jest przyjęte w większości krajów Europy. Wiąże się z nim dopracowany, niezwykły ceremoniał, z którego Japonia słynie na całym świecie.
Korzenie tej tradycji sięgają XIV wieku, kiedy sprowadzana z Chin herbata była towarem tak drogim i luksusowym, że pozwolić sobie na nią mogli jedynie najbogatsi Japończycy. Wtedy to pewien buddyjski mnich, cierpiący na nadmiar snu, zaczął pić herbaciany napar w celach pobudzających. Ponieważ był osobą niesamolubną, polecił ten cudowny środek swoim towarzyszom. Spotykali się regularnie przy miseczce zielonej herbaty, a ponieważ byli mnichami, prędko nadali temu zwyczajowi mistyczną, uduchowioną oprawę. Dzieła dopełnił panujący ówcześnie szogun, Ashikaga Yoshimitsu, zapamiętały miłośnik ceramicznych naczyń, a ponadto człowiek wrażliwy na subtelności sztuki i religii. W ten sposób, wspólnymi siłami mnicha i władcy, powstał niepowtarzalny rytuał, który dzięki staraniom mistrza ceremonii herbaty, Sen-no Rikyū, przetrwał - prawdopodobnie w niezmienionej formie - do dnia dzisiejszego.
Co jest najbardziej niezwykłe w chanoyu (oficjalna nazwa ceremonii parzenia i picia herbaty)? Może pieczołowitość, przejawiająca się w najdrobniejszych szczegółach dotyczących tego obrządku, doborze odpowiednich przyrządów, zachowaniu zasad takich jak umycie rąk czy poruszanie tylko ustalonych tematów w rozmowie. Może podniosła i uroczysta atmosfera, towarzysząca temu zwyczajowi, a może też świadomość, że według tradycji, osoby pijące wspólnie herbatę nagle stają się sobie równi?
Każdy moment, każdy gest w trakcie dopełniania chanoyu jest niezwykle ważny. Składa się na niego nie tylko samo picie herbaty. Zanim do tego dojdzie, goście wspólnie podziwiają elementy wystroju wnętrza, ogród, zostają podjęci lekkim posiłkiem, a także uczestniczą w spontanicznych rozmowach, w których jednak należy unikać tematów takich jak polityka czy praca. Później są świadkami przygotowywania przez gospodarza herbaty, a jest to proces złożony i bardzo uroczysty. Wreszcie jest im dane skosztować napoju - najpierw herbaty koicha, którą wszyscy piją z jednej czarki, a wreszcie podanej w osobnych naczyniach herbaty usucha. Co ciekawe, jest dopuszczalne, a nawet wskazane, by ostatki płynu wysiorbać - za co w innych krajach niektórzy krzywo na nas patrzą.
W Japonii funkcjonują specjalne szkoły herbaciane, a opanowanie chanoyu jest umiejętnością szczególnie pożądaną u panien wchodzących w związek małżeński.
Moją ulubioną częścią rytuału jest zdecydowanie ucieranie rozdrobnionej, zielonej herbaty z gorącą wodą za pomocą specjalnego bambusowego pędzelka aż do powstania swoistego musu.
A Wy? Znacie może inne ciekawostki związane z ceremonią herbacianą?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz